Dzisiaj będzie tylko o
jedzeniu, więc jak ktoś jest głodny to niech lepiej tego nie czyta:) W
niedzielne południe czekał na nas dzisiaj przepyszny obiad. Ugotowałyśmy z Mary
mistrzowskie spaghetti z czosnkiem i bazylią z naszego ogródka, a na deser
zrobiłyśmy lody z awokado. Co prawda miałyśmy duże problemy z maszyną do
robienia lodów, bo okazało się, że podpięłyśmy ją do złego gniazdka i po
godzinie jej pracy nie było żadnego efektu, a zazwyczaj po tym czasie lody są
już gotowe. Ale oczywiście z pomocą przyszła nam Clara i rozwiązała problem,
tak że na koniec obiadu idealnie wjechały lody. Dani kupił też pyszne czerwone
wino- jednym słowem posiłek idealny. Potem byłam tak objedzona, że jedyne na co
miałam ochotę to poobiednia drzemka:)Znalazłam też wreszcie czas na pranie i
posprzątanie mojego pokoju: teraz, gdy prawie tu nie mieszkam ciężko mi się do
tego zabrać. Wieczorem poszłyśmy z Clarą i Mary na adorację, a na kolację Mary
przygotowała równie przepyszne jajka w sosie curry z ryżem.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz