Dzisiaj rano przygotowywałam
ciasto dla Mary i Enzo, trochę ogarnęłam dom, żeby się nie przestraszyli:) Koło
południa pojechałam razem z Clarą do Arua. Najpierw zrobiłyśmy małe zakupy,
pozałatwiałyśmy sprawy i idealnie wyrobiłyśmy się na telefon Enzo, który nas
zawiadomił, że będą za 10 minut. Myślałyśmy, że będziemy musiały trochę
poczekać, bo wcześniej Enzo zadzwonił, że przedziurawili oponę i są w trakcie
jej wymieniania. Ale przyjechali bardzo zadowoleni, w ogóle nie było widać
zmęczenia na twarzy: Enzo z dłuższymi włosami i chyba trochę przytył. Teraz to
w ogóle nowa jakość z Enzo: po pierwsze lepiej rozumiem jego francuski, a przez
to, że przez dwa miesiące był z Mary w Rzymie coraz lepiej mówi i rozumie
angielski. Gdy przyjechaliśmy do domu czekała nas uczta przygotowana przez
Maman Marię. Mimo iż w Arua jedliśmy oczywiście chapati to i tak pochłonęliśmy
drugi obiad z apetytem:):) Wieczorem przyszła do nas s.Katherina i mieliśmy
spotkanie Arustanu: Bolingo kończy swoją kadencję prezydenta, zbliżają się
wybory. Mary była biedna z francuskim, ale jak tylko mogłam starałam się coś
przetłumaczyć. W końcu spałaszowaliśmy ciasto bananowe i obejrzeliśmy film, bo
nowy ich zapas przysłał tata Daniele.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz