A więc koniec! Dzisiaj rano
ostatecznie rozstałam się ze szpitalem. Pojechałam na odprawę, żeby powiedzieć
co miałam do powiedzenia: o braku szacunku i tym, że nie mogę pracować w takich
warunkach itp. itd. Udało mi się, że akurat były szpitalu obie siostry i pielęgniarki, które w
tamtą środę były obecne przy całym zdarzeniu. Salome ani razu na mnie nie
spojrzała i nie powiedziała ANI słowa. Zabrałam swoje rzeczy ze szpitala, w
sumie Elizabeth nie była jakoś bardzo zaskoczona:)
Tak że teraz zamieniam się w
idealną panią domu i czekam na decyzję, ale w sumie też i na jakiś pomysł. Na
razie Ariwara jest jedynym rozwiązaniem, musi się zgodzić Tina i Marcela. Ale z
Ariwara związanych jest też dużo problemów, bo nie ma tam wolontariuszy,
własnego domu i oprócz pracy nie wiem co tam można jeszcze robić.
Dzisiaj też wreszcie
znaleźliśmy z Danim czas, żeby poćwiczyć jazdę samochodem, bo tutaj kierownica
jest po prawej stronie. Musieliśmy
odwieźć go do zakonu, więc pojechaliśmy razem. Było zupełnie w porządku, potem
siostry poprosiły, żebyśmy ich odwieźli do kościoła, więc pojechałam z nimi już
sama, bo Dani musiał przyprowadzić z zakonu
nasz motor. Jak zwykle skok na głęboką wodę okazał się najlepszą szkołą:)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz