Taaa, jestem biała! Nie da się
o tym tu zapomnieć:) Pojechałam dzisiaj z dr Cyprianem do Arua kupić drugą butlę
z tlenem na wymianę, żebyśmy mogli kontynuować ozonoterapię. Niestety, gdy
dojechaliśmy do granicy z Ugandą zaczęły się problemy. Zawsze przekraczam
granicę płacąc 10.000Sh za nieoficjalną „wizę”, bo wracam tego samego dnia. Tym
razem jednak, jak urzędnik mnie zobaczył, białą i naiwną, to zażądał 50 dolarów(jakieś
125.000Sh) za prawdziwą wizę. Nie pomogły tłumaczenia, że nie jesteśmy
przygotowani na taką sumę, że zawsze przekraczam ją nieoficjalnie, że jedziemy
kupić sprzęt dla szpitala, że jestem wolontariuszem, nie, no uwziął się i mnie
nie puścił. Musiałam więc wrócić do Ariwara, a dr Cyprian sam kontynuował
podróż. Na szczęście wszystko mu się udało, bo choć jeszcze z nim nie
rozmawiałam, to wiem, że butla z tlenem
jest już w szpitalu:) Ja natomiast wróciłam bardzo rozczarowana do domu, więc
postanowiłam zużyć ostatnie zapasy kawy, żeby się podnieść na duchu. Potem
wróciłam do pracy, na szczęście dzisiaj bez żadnych niemiłych niespodzianek. Za to w domu czekała na mnie wielka nagroda:
s.Clementine wczoraj była nieoczekiwanie w Kampala, bo jej komputer zupełnie
się zepsuł i musiała go oddać do naprawy do serwisu w Kampala. Tam spotkała
Marcelę, która…przesłała mi dwie paczki KAWY! Pamiętała, że nasza kawa już się
powoli kończyła i pomyślała o mnie, żeby mi jak najszybciej wysłać nowy zapas!
Czy to nie cudowne? Jak weszłam do kuchni to wszędzie roznosił się zapach tej
kawy… Żeby odreagować całą podróż do Arua oraz po raz kolejny fakt, że nikt nie
dał Faidzie PlumpyNut(bez komentarza, wystarczy, że się wykrzyczałam w
szpitalu), zrobiłam sobie znowu warzywne leczo z produktów, które zostały po
wizycie Mary, a na deser oczywiście popijałam kawę z masłem orzechowym.
Zadzwoniłam też do Marceli i dostałam oficjalne pozwolenie na wyjazd na weekend
do Aru, żeby spotkać się z nowymi wolontariuszami, więc nie mogę powiedzieć,
koniec dnia był udany:)
Yep, I’m white! Can’t deny it:) I went today
with dr Cyprien to Arua to buy another oxygen cistern, so that we can continue
with ozonotherapy. Unfortunately on the Ugandan border the problems started. I
always pass it with unofficial “visa” paying 10.000Sh, because I return the same
day. This time when the guy saw me, white and naive, he demanded $50(around
125.000Sh) for real visa. Nothing helped, that we’re not prepared for this kind
of amount of money, that I always pass the border unofficially, that we’re
going to buy the equipment for the hospital, that I’m a volunteer, he just didn’t
let me go. So I had to come back to Ariwara and dr Cyprien went to Arua alone. I didn’t talk
with him since then, but I see everything went well as the oxygen cistern is
already in the hospital:) I came back home very disappointed, so I decided to
use the last stock of coffee to cheer myself up. Then I came back to work to
the hospital, today with no unpleasant surprises. At home there was a huge
reward waiting for me: s.Clementine traveled yesterday to Kampala as her
computer was broken and she had to fix it there. She met with Marcela, who was
so thoughtful that she send for me two bags of coffee! Isn’t that wonderful?
She remembered that our coffee was about to finish, so she sent new supplies as
soon as possible. I was so grateful! So when I entered the kitchen all was
filled with the smell of coffee… To forget about the trip to Arua and the fact
that again nobody has given PlumpyNut to Faida(I shouted enough at the
hospital) I made again for myself veg stew from the products that stayed when
Mary was here and as a dessert I drank coffee with peanut butter. I also called
Marcela and she agreed I go to Aru this weekend to meet new volunteers, so I
can’t say, the end of the day was enjoyable.
Kawałek szczęścia / A piece of happiness |
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz