czwartek, 11 października 2012

Ostatnie dni w Ariwara / Last days in Ariwara


Jak już wspominałam trudno mi opisywać te ostatnie dni tutaj. Wszystko rozgrywa się w pośpiechu i gorączkowym załatwianiu ostatnich spraw. W niedzielę zrobiłam sobie piękny projekt dzień po dniu co muszę zrobić i w ciągu tych czterech dni dopisałam jeszcze kilkanaście nowych spraw! Jednak  wydaje mi się, że zdążę wszystko ogarnąć  i dzięki temu wyjechać z Ariwara zadowolona:)
Największy sukces odnieśliśmy dzisiaj z Michaelem sprzątając biuro Marceli, planowałam to od tak dawna- tak żałuję, że nie zrobiłam zdjęcia „przed”, bo skutek „po” jest oszałamiający! Poza tym w ostatnich dniach byliśmy z s.Clementine na pagnowych łowach na open market, pracowaliśmy nad moimi referencjami, założyłam skrzynkę mailową Atsidri, zrobiłam wizytówki dla Freddy’ego, przygotowałam menu i zrobiłam zakupy na jutrzejszą pożegnalną kolację, dostałam od Marceli dwie pagne, z których właśnie szyją się dla mnie dwie sukienki, dostałam od sióstr prawdziwy afrykański komplet(bluzka, spódnica i materiał do przewiązania w pasie), udało mi się zainstalować antywirusy na wszystkich komputerach(!!!!!!), udało mi się uzyskać przepis na sos z masła orzechowego(jutro demonstracja), doprowadziłam do końca sprawę z listą personelu, biegałam po szpitalu robiąc zdjęcia jak szalona(do nowego projektu- strony internetowej), wzięłam udział w dyskusji nad nowym projektem- intensywnej terapii. Uch, ja wyjeżdżam, ale szpital idzie dalej i naprzód- już żałuję, że mnie tu nie będzie, gdy będzie się tworzyć intensywna!
Dzisiaj też zaplanowałyśmy z Marcelą pożegnalną wizytę u księży z naszej parafii. Nie byłam nigdy jakoś z nimi bardzo związana, ale zadzwonili, że nie może być, że wpadam się tylko pożegnać- że jesteśmy zaproszeni na pożegnalną kolację. Muszę przyznać, że trochę mi się nie chciało i nie byłam przekonana do sztywnego posiedzenia i niezręcznej sytuacji. Ale wieczór przeszedł moje najśmielsze oczekiwania! Oprócz trzech stałych księży- Donne de Dieu, Christopher’a i Jean’a de la Croix’a- byli obecni dwaj inni: Gedeone, który jest nowym wikariuszem oraz jeden, który właśnie wrócił z nauki w Rzymie. Na spotkaniu było zaskakująco fajnie, śmiesznie, swobodnie, mieliśmy o czym rozmawiać i wywiązała się naprawdę wspaniała atmosfera. Księża uraczyli nas pyszną kolacją, były przemowy i ciepłe słowa, a na koniec dostałam najlepszy prezent jaki mogłam: kolejną pagne, prześliczną, którą wybrał Donne de Dieu. Byłam naprawdę mile zaskoczona jak wspaniale księża mnie pożegnali, wspaniałe zakończenie dzisiejszego udanego dnia!

As I’ve already mentioned it’s harder and harder for me to describe this last days here. Everything now goes in a rush, I’m running like a stupid:) On Sunday I’ve made a schedule when what should I do and during those last four days I added a lot of new things still! However it seems I’ll manage to finish all I’ve planned and so leave Ariwara contented .
The biggest success we achieved today with Mike cleaning Marcela’s hospital office, I’ve been planning it for so long- I just regret I didn’t make a photo “before” because the result “after” is amazing! Apart from that last days we’ve been with s.Clementine on pagne shopping on the open market, we’ve done a huge work with my references(thanks Mike!), I created email box for Atsidri and business card for Freddy, prepared menu and did the shopping for tomorrow’s goodbye dinner, got two pagne from Marcela and asked one Maman to make two dresses for me, I received a gift from sisters- real Congolese dress, I managed to install antivirus programs on all the computers(!!!!!),  got the peanut butter sauce recipe(tomorrow presentation), finished personnel registry, made a lot of photos of the hospital, discussed new project for the hospital- intensive care unit. Uh, I’m leaving but hospital goes forward and doesn’t stop- I already regret I won’t be here when ICU will be created!
For today we also planned with Marcela to visit parish priests. I’ve never been specially close to them, but they called that no we can’t just pop in for 5 minutes, that we’re invited for a proper goodbye dinner. I must admit I didn’t like the idea of stiff meeting and awkward situation. But the evening turned out great! Apart from three permanent priests- Donne de Dieu, Christopher and Jean de la Croix- there were Gedeone who’s new parish priest and other one who just came back from studies in Rome. It was surprisingly nice, funny, free, with no talk subject problems, the atmosphere was really great! Priests(of course Maman) prepared delicious dinner, we made speeches and I hear a lot of warm words, and in the end I got the best present ever: new pagne, which is just beautiful, Donne de Dieu picked it up.  I was really moved how wonderfully priests said goodbye to me, it was really priceless.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz