Zdumiewająco dla mnie, w poniedziałki mamy mało pacjentów.
Zorganizowałam więc tak pracę, żeby Justin pracował razem z Samuelem i uczył
się od niego zmiany opatrunków, a ja ze stażystą(którego imienia absolutnie nie
mogę zapamiętać) robiliśmy mikroinfiltrację. Wszystko byłoby może i dobrze,
gdyby nie fakt, że Samuel musiał wykonać trzy zdjęcia radiologiczne i zostawił
Justina samego. Po pierwsze super się uczy nie mając nadzoru, takie uczenie to
można sobie do kosza wrzucić, a po drugie z szybkością Justina nie mogliśmy
skończyć do 15. Myślałam, że jak przyjmował ostatniego pacjenta i znowu przez
minutę zakładał rękawiczki, to go zamorduję:) Ma-sa-kra. Justin jest świetny,
to prawda, ale chyba jednak na pediatrii: tam może sobie porozmawiać z dziećmi,
jak zakłada wenflon to ma dużo cierpliwości itp.itd. Ale jak mamy 20 pacjentów
do przyjęcia, to rusz się chłopie! Afryka więc ani na moment nie pozwala mi
zapomnieć i uczyć się cierpliwości.
Po południu wreszcie znalazłam
czas na to, co chciałam zrobić już od dawna czyli posprzątanie i
przearanżowanie naszej kuchni. Teraz, gdy zostałam sama, wieczorem zagląda tu
Marcela, nie potrzebuję tego gigantycznego stołu na 12 osób, który zatargaliśmy
z Jeanem Baptistem dla letnich wolontariuszy. Teraz ponownie z pomocą Jeana
zamieniliśmy go na mniejszy i dzięki temu zyskałam miejsce, które mam nadzieję
zapełnię dwoma fotelami, jeśli siostry mi pozwolą. Byłoby super mieć takie miejsce
na relaks! W trakcie sprzątania zaczął padać wielki deszcz z piorunami, co nie
byłoby dziwne gdyby nie fakt, że padał również grad!!! Zobaczyć kulki lodu w
Afryce spadające z nieba to było przeżycie!
So the Polish readers already know it, they’ve been
following my activities here for some time, but for the new ones I owe a little
introduction. With the short-term volunteers there came Italian doctor,
Letizia, who is a specialist of ozonotherapy. She brought with herself a
machine which changes oxygen to ozon and this gas we use to treat the
pain(making small subcutaneous injections of ozon, this treatment we call
microinfiltration) and gastric reflux(by drinking ozonized water) and also to
decontaminate materials like surgical instruments. It’s a great change for us,
the hospital, because we have totally new treatment and our instruments finally don’t get rusty as it
happened with the solution we had been using before. Apart from that Letizia
brought quite big stock of HyperOil- this is a special oil, that we use to
treat the wounds. And I must say HyperOil is a huge revolution. We have so many
patients coming with the wounds which doesn’t heal from 20 or 40 years and
already after 3-4 weeks of treatment we can see the difference. I must say
patients are very happy and we are surprised with the results. So when Letizia
came I was obliged to organize a new unit in the hospital to provide
microinfiltration and HyperOil treatment. It was a big and exhausting work, but
now, finally, we achieved some kind of equilibrium, which lets us not to work
every day until 16:) So today again we started a day at 7:30 with the
preparation of instruments to sterilize. Then unexpectedly we had to stop
because our generator didn’t work, it was the day of changing the oil. And we
can’t start working without electricity, because of the machine. But really,
after all this time here, I wasn’t even surprised or frustrated, we just
waited:) When finally we started to change the bandages I noticed with horror
that all the postoperative wounds are infected, with terrible pus coming out.
That was always a problem here but today we just had so many cases! Even one of
the doctors came to us to check if we have seen it, he was also worried. I hope
that HyperOil will help the wounds to heal!
In the afternoon I was arranging my kitchen.
I’ve created it before summer volunteers came from one of the rooms in the
house. When they’ve left we’ve decided with Marcela to leave it, so that me and
hopefully other volunteers will have a place not only to cook but also to
relax. So the kitchen I’ve prepared for 9 person I am changing now to 2-3
person living room. The table which we used was too big, so Jean Baptiste(who
works in the hospital) helped me with changing it into smaller one. I finally cleaned
the place because since volunteers left somehow I didn’t have time to do it…:)
I also hope that sister will give me two armchairs for which I’ve arranged a
place, so that there would be really also a place to relax. For now it seems
great!
During the cleaning it started to rain, it was
pouring, and it wouldn’t be that strange if not the fact that it was a hail(I’m
not sure if that’s the right word, I’ve found it in GoogleTranslator:) you know that type of rain that instead of
drops of water there are balls of ice?). Amazing!
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz