wtorek, 29 listopada 2011

La cuisine polonaise

Polska kuchnia dotarła pod dach naszego domu! Zawsze myślałam, że nie dam rady ze zwyczajnym polskim daniem, że zrobienie risotto czy makaronu jest łatwiejsze- a tu proszę, udało mi się zrobić zwyczajną rybę, ugotować ziemniaki i marchewkę z groszkiem(z zasmażką- dzięki Tatusiu za przepis!!!). Wszystkim naprawdę bardzo smakowało, byłam aż w szoku, wszystkie telerze były puste, nic nie zostało:) Diggy i Marco po raz pierwszy jedli marchewkę z groszkiem na gęsto- na początku, widziałam ich miny, nie byli przekonani. Ale ponieważ wolontariusz zje (podobno) wszystko, zabrali się i za nią. Także zaliczam mój dzisiejszy obiad do sukcesów kulinarnych. Poza tym- piękna pogoda za oknem, bezchmurne niebo, a ja siedzę i wkuwam francuski...z niezadowalającym mnie efektem. Więc gotowanie stanowiło dzisiaj moje jedyne źródło satysfakcji:) Zaraz siadam znowu do nauki, muszę przepisać wypracowanie z francuskiego dla s.Katheriny(!) i zrobić zadanie domowe od Diggy...

3 komentarze:

  1. Kochana Małgoś!
    Ostatnio przeczytałam Twoje wpisy z zeszłego tygodnia, napisałam w komentarzu ochy i achy nad słonecznym Rzymem i... okazało się, że nie tak łatwo ten komentarz wstawić;) ale ogarnęłam już wszystko:)(Jakby ktoś miał podobny problem wybierzcie opcję konto google i utwórzcie sobie blog).
    Twoje zdjęcia słonecznego Rzymu powaliły mnie na kolana!:)Jak pomyślałam o spacerze w taką pogodę, w Rzymie(!!!) to bardzo, bardzo chciałam się tam znaleźć. A opisy kulinarne przyprawiły mnie o burczenie brzucha:) Rozumiem, że na Twój przyjazd możemy gotować coś z serem i pomidorami?:)
    I nie oszukuj z tym francuskim - tylko Ty rozmawiałaś z naszą gospodynią w Genewie:)

    Ściskam Cię mocno i pozdrawiam resztę wolontariuszy:):):)

    Ps. Mam nadzieję, że taka radość, jaka bije z Twoich wpisów towarzyszy Ci nieustannie:)

    OdpowiedzUsuń
  2. Tak, tak, wiem, że z tym zamieszczaniem komentarzy to jakaś masakra- więc z góry wszystkich za to przepraszam ,ale nie wiedziałam o tym zakładając bloga...Dlatego tym bardziej dziękuję za Twoją wytrwałość i śledzenie bloga! Po powrocie na pewno z chęcią zjem coś z serem i pomidorami, ale wiesz nie pogardzę też którymś z Twoich ciast:) Dzięki za Twoją wiarę w mój francuski- w sumie zapomniałam jak wspaniale "rozmawiałam" w tym języku w Genewie:) Boże, kiedy to było!
    No, nic- pozdrawiam, ściskam i do usłyszenia!

    OdpowiedzUsuń
  3. O! teraz powinno być łatwiej- uaktywniłam opcję "Anonimowy", chyba teraz każdy bez problemu będzie mógł zamieszczać kometarze. Tylko pamiętajcie się podpisywać- ja zapomniałam:)
    Gosia

    OdpowiedzUsuń