środa, 4 lipca 2012

Aru(2)


Ostatnie dwa dni były całkowicie zajęte przez przygotowania Daniego do wyjazdu. We wtorek byliśmy zaproszeni na kolację do sióstr, która przebiegła bardzo zgrabnie i wszyscy byli zachwyceni moim ciastem bananowym. Co prawda prawie by go nie było, bo lało przez cały dzień i nie mogliśmy się wydostać z domu, żeby kupić banany. Ale w końcu po południu przejaśniło się na tyle, że Dani pojechał z Mary odebrać swoją koszulę od zezowatego krawca(którą jest zachwycony i mówi, że to najlepsza jaką tutaj mu uszyli) i przy okazji kupili mi banany. W środę udało się z pogodą- było ciepło i słonecznie. Pojechaliśmy kupić lekarstwa, które Dani zabrał ze sobą do Włoch tak na wszelki wypadek. Potem pojechaliśmy na open market, żeby kupić parę rzeczy, które Dani chciał zabrać jako prezenty dla swojej rodziny. Wieczorem przygotowaliśmy pożegnalną kolację z pizzą i ciastem czekoladowym w roli głównej, na którą byli zaproszeni wszyscy nasi tutejsi znajomi. Ja w międzyczasie wreszcie poszłam do Maman Aroio i zobaczyłam ją i inne dziewczyny ciężko pracujące nad torbami. Efekt jest naprawdę fajny, szczególnie ta feeria kolorów, wygląda to zadziwiająco. 


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz