środa, 25 lipca 2012

Przygotowań ciąg dalszy


A więc  zagrożenie stało się faktem- rano po raz ostatni daliśmy dzieciom mleko. Sytuacja nie jest jeszcze aż tak tragiczna, gdyż ciągle mamy w zapasie PlumpyNut, które cudem na obrzęki nie jest, ale przynajmniej wartościowym i pełnokalorycznym pożywieniem. Gdy i go zabraknie leczenie niedożywionych dzieci w szpitalu stanie się kiepskim żartem…Sytuacja z cyklu „tracę cierpliwość”: dzisiaj rano jedna z mam zapytana czy dziecko zjadło wczorajszą porcję PlumpyNut odpowiedziała, że nie całą, bo połowę zachowała na dzisiaj. To nic, że wczoraj spędziliśmy z Justinem z każdą mamą 5 minut na tłumaczeniu, że porcja PlumpyNut jest na jeden dzień, że trzeba ją podzielić na cztery posiłki, że jutro damy nową porcję…Nie, to się wcale nie liczy. I na dodatek doktor(Pascal) i stażysta śmiejący się z całej sytuacji- ręce opadają!
Claudine zapomniała zapytać  o mleko terapeutyczne. Bez komentarza.
Natomiast popołudnie spędziłam dzisiaj w kuchni myjąc wszystkie zakurzone talerze, kubki, sztućce i garnki, które znalazłam w magazynie dla wolontariuszy. Po trzech godzinach jestem może w połowie pracy. W trakcie mycia z zakupów wróciły Marcela i Claudine, dorzucając mi jeszcze więcej kubków i garnków. Kupiły dużo fajnych, przydatnych rzeczy. Pod koniec trochę pomogła mi Florance, jutro ciąg dalszy. 

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz