niedziela, 1 lipca 2012

4:0


Dzisiejszy dzień zaczął się od tego, że Mary z radością odkryła, że mamy początek miesiąca i to dobra data, żeby poświętować. Większość z nas przyjechała tutaj koło pierwszego, więc mamy okrągły miesiąc za sobą: mi stuknął siódmy, aż nie mogę w to uwierzyć! Tak że zaraz po śniadaniu zabraliśmy się za wedlowską czekoladę. Potem, po poranku z książką, zostaliśmy miło zaskoczeni zaproszeniem sióstr na obiad. Był to miły zbieg okoliczności, bo dzisiaj była kiepska pogoda i nikt jakoś nie miał zbyt wiele zapału do gotowania- aura jest zimna i senna. Obiad był absolutnie przepyszny, bo gotowała s.Carmela: mięso rozpływało się w ustach, była zielona gotowana fasolka w strączkach i sałata- warzywa strasznie swojskie, które jadłam tutaj po raz pierwszy. A to wszystko za sprawą rewelacyjnie utrzymanego u sióstr ogrodu. Potem wypiliśmy kawę i wróciliśmy na naszym rozklekotanym motorze do domu tuż przed wielką ulewą. Wieczorem natomiast przygotowywaliśmy razem z Ester imprezę z okazji jej urodzin, która wyszła pysznie i bardzo przyjemnie. No i na koniec Bolingo powiedział, że musi uciekać, bo idzie oglądać finał Euro. Wpadłam więc na pomysł, żeby do niego dołączyć, bo pomyślałam sobie, że oglądanie finału Euro, w którym grają Włosi z Włochami w Afryce to musi być niezapomniane przeżycie. Dopiero  potem pomyślałam, że może bycie jedyną białą dziewczyną w towarzystwie podpitych Murzynów w jakimś podejrzanym barze nie jest największą frajdą. Ale Bolingo powiedział, że to nie bar, tylko sala z telewizorem i  trzeba zapłacić za wstęp(a więc byle kto się nie przypląta, tylko Ci, którzy naprawdę chcą obejrzeć mecz). Zaryzykowałam więc, a potem jeszcze szybko udało mi się namówić Mary, więc poszłyśmy zupełnie na luzie. Okazało się, że nie było tak źle. „Sala” okazała się dość pokaźnym domem z dachem krytym słomą, w środku były poustawiane drewniane ławki i telewizor(z płaskim ekranem, a co!) w środku- bardzo dobrze widoczny. Tak że wszystko wyglądało zachęcająco, do czasu wyniku- tak mi było żal chłopaków, bo Włosi zaliczyli totalną porażkę, ale chyba nie są wielkimi fanami, bo nie wyglądali na za bardzo niepocieszonych:) 

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz