sobota, 8 września 2012

Przygotowania / Preparations


 It’s really amazing how a  free day can quickly fill with the activities you haven’t planned. Clara finally decided that this Sunday we’re going to make Fiona’s oviariectomy so that she won’t have another puppies. So after the breakfast we went to the hospital firstly to see it together with new volunteers and secondly to get all that we  need for the operation. I was surprised we got everything from the list.  By the way I met also with the nurses and Maman Clementina I haven’t seen for some time. Coming back home we could get tanned more, because the sun was shining very strong. After we had even longer walk, because we decided to go to the open market on foot.  I was nicely surprised how fun it was, even coming back with all the stuff we bought wasn’t that hard. But I didn’t like the shopping itself- now, when the open market is being reorganized and all the mamas sell outside on a narrow road, I have this impression that the choice of fruit and veg is smaller. After lunch and time with the book, Marie and Michael had their first French lesson with prof. Nalia and me, I started potato pancakes  preparation. As always it took few hours but it was worth it! Then we watched the movie on the wall as we used film projector. Real cinema!

To naprawdę niesamowite jak dzień, na który nie mam nic zaplanowane, potrafi się sam zapełnić. Clara ostatecznie zdecydowała, że w niedzielę zrobimy owiariektomię Fiony, żeby nie miała już więcej szczeniaków. Po śniadaniu więc poszliśmy do szpitala zarówno pokazać Michaelowi i Marie jak wygląda, jak również kupić potrzebne rzeczy do operacji. Byłam zaskoczona, że udało się nam wszystko dostać. Przy okazji spotkałam dawno niewidziane pielęgniarki i Maman Clementinę. Wracając znowu podkręciliśmy naszą opaleniznę, gdyż świeciło piękne słońce. Potem mieliśmy jeszcze dłuższy spacer, bo zdecydowaliśmy pójść na open market na piechotę. Aż sama byłam zdziwiona, jak miło się szło, nawet z zakupami z powrotem nie było aż tak ciężko. Jednak same zakupy nie podobały mi się jak zwykle, gdyż open market jest w trakcie rozbudowy i prawie wszystkie stragany są na zewnątrz, na wąskiej drodze i mam wrażenie, że wybór warzyw jest mniejszy. Po obiedzie i relaksie przy książce, Michael i Marie mieli pierwszą lekcję francuskiego z prof.Nalią, a ja zabrałam się za przygotowywanie placków ziemniaczanych. Jak zwykle zajęło to kilka godzin, ale było warto. Potem oglądaliśmy film, teraz w nowej jakości, bo korzystaliśmy z projektora, wyświetlając film na ścianie. Prawdziwe kino!


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz