poniedziałek, 3 września 2012

Słońce / Sun


Chyba za długo spałam, bo obudziłam się z bólem pleców i strasznie rozespana, nie chciało mi się ruszyć. Ale miałyśmy plan z Mary, że pójdę podłączę maszynę, dam dyspozycję chłopakom i wrócę na śniadanie, więc się zmobilizowałam. Jednak moje rozespanie nie trwało długo, bo jak tylko wkroczyłam do sali opatrunków, to ciśnienie mi skoczyło i szybko się obudziłam: na stole do przygotowywania opatrunków leżały brudne narzędzia z zaschniętą krwią, gazy z krwią, nici z igłami. Myślałam, że kogoś zabiję! Ruszyłam na poszukiwania winnego i ku mojemu rozczarowaniu, naprawdę rozczarowaniu okazało się, że sprawcą zamieszania i mojego nadciśnienia jest dr Pascal. Już kolejny raz mam z nim nieprzyjemne przejścia, ale to już szczyt wszystkiego! Niestety nie udało mi się go znaleźć, jak byłam wściekła, więc pewne cała sytuacja przejdzie bez echa… Faida również nie dostała swojej porannej porcji PlumpyNut, bo nikt się nie zainteresował, że babcia po prostu nie przyszła po saszetkę PlumpyNut po obchodzie. W domu jednak zjadłyśmy pyszne śniadanko i po 10 ruszyłyśmy na autobus o 11. Słońce prażyło mocno, wiedziałam, że pięknie się opalę, czułyśmy się jak na plaży tyle tylko, że nie czekało na nas morze. Ku naszemu rozczarowaniu pani na dworcu powiedziała, że są jakieś problemy na drodze i że autobus odjedzie o 14. A więc znowu 20 minut spacerkiem do domu, wróciłyśmy spocone i zmęczone. Ale ok, był czas, żeby odpocząć, zjadłyśmy obiad i spokojnie znowu poszłyśmy na autobus, znowu go nie zastając…Udało się nam, że inna firma, nasza ulubiona, La vie est un combat(Życie jest walką), miała gotowy autobus na 14 i jedno wolne miejsce. Dla mojej skóry jednak 2 razy po 40 minut na tym słońcu okazało się za dużo, jestem pięknie czerwona na dekolcie i szyi i rzeczywiście czuję się jak po całym dniu na plaży. Tyle tylko, że zamiast morza czekał na mnie zimny prysznic:)

I think I slept too long, because I woke up with back pain and very sleepy, I didn’t want to move. But we had this plan with Mary, that I’ll go to the hospital to start the work, turn on the ozonotherapy machine and come back for the breakfast. So I mobilized myself to get up. However I woke up in hospital quickly: as soon as I entered the ambulatory my blood pressure has gone up. I found there, on the table, dirty surgical instruments, gauzes with blood and used needles with threads. I thought I’ll kill somebody! I went to search the guilty and to my disappointment, real disappointment, it turns out it’s all dr Pascal’s fault! That’s just too much for me, it’s just so hopeless explain the rules to the nurses if the doctors don’t follow them. Unfortunately I couldn’t find him when I was furious and so probably the whole situation will get quiet…I also found Faida without her morning sachet of PlumpyNut, because nobody just cared to bring it to her.
But of course at home was great, we ate delicious breakfast, once more agreeing it’s our favorite meal, and after 10 we went to catch bus at 11. The sun was burning, I knew I’ll get beautiful tan, we felt like on the beach just there wasn’t sea waiting. But to our disappointment the lady at the bus station said there are some problems on the road and the bus will arrive at 14. So again 20 minutes walking home, we came back sweaty and tired. But ok, there was the time to rest, we ate lunch and again went for the bus, again not finding it. But for our luck the other bus, La vie est un combat(Life is a fight), was ready to depart at 14 and had one last free place!
For my skin however 2 times 40 minutes on this sun is too much, so now I’m beautifully red on my neck and neckline, and I really feel like after the whole day on the beach, with that difference that instead of the sea I have a cold shower:)

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz