wtorek, 3 kwietnia 2012

Ariwara encore!

Wow, dzięki wyjazdowi do Ariwara, spałam dzisiaj całą godzinę dłużej:) Autobus miał być o 10, ale jak przyjechaliśmy na stację to okazało się, że jest o 12. Wróciliśmy więc do domu przeczekać ten czas, myśląc afrykańskim zwyczajem, że jak autobus ma być o 12 to będzie o 12:30. Tak więc przyjechaliśmy na stację na styk: autobus stał już z zapalonym silnikiem gotowy do odjazdu:) W środku było wolne jedno jedyne miejsce- zostałam przywitana bardzo entuzjastycznie. Nie wiem jakim cudem, ale pokonaliśmy drogę w 45 minut! Nam zajmuje to 1,5 godziny na motorze i jakąś godzinę i 15 minut samochodem. W Ariwara miałam zadzwonić do sióstr, żeby odebrały mnie z dworca, ale nie było zasięgu i telefon nie działał. Wzięłam więc taxi moto- na szczęście było ich pod dostatkiem. Dojechałam idealnie na czas, ale za to tutaj zastałam afrykańskie porządki: Marcela musiała zjeść obiad, bo właśnie obudziła się z drzemki, wypić kawę…wszystko zaczęło się z godzinnym opóźnieniem. Ale szkolenie było naprawdę fajne, bo Marcela je prowadziła, dużo się dowiedziałam. Jutro mamy mieć część praktyczną. W szpitalu spotkałam dr Pierrota- przywitał mnie słowami: „ to nie może być!”:) Siostry przywitały mnie też bardzo miło, ale ciągle dopytują się o Daniego- nie mogą bez niego żyć:) 

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz