sobota, 28 kwietnia 2012

Ozvaldo!!!

Dzisiaj był kiepski dzień w pracy: jak już tylko wjechałam do szpitala i zobaczyłam drzwi do pokoju naszego pacjenta cukrzyka zamknięte wiedziałam, że zmarł. Potem mieliśmy straszną akcję z jedną z naszych pacjentek, która po dwóch dniach hospitalizacji z powodu strasznego bólu podudzi dzisiaj zaczęła gorączkować, miała straszną żółtaczkę i ból brzucha. Nie wiedzieliśmy co to jest, myśleliśmy o zapaleniu wątroby, kamicy żółciowej, ale potem wszystko się tak idealnie poskładało, tyle tylko, że chyba za późno dla tej pacjentki. Oznaczyliśmy enzymy wątrobowe(pierwszy raz w tym szpitalu, to dzięki użyciu tej nowej maszyny, którą instalował Ozvaldo), hemoglobinę, hematokryt. Potem trochę poczytaliśmy i okazało się, że to anemia sierpowatokrwinkowa z kryzą hemolityczną. Wszystko pasowało idealnie, zwłaszcza ten ból podudzi zupełnie niewiadomego pochodzenia, żółtaczka…ach, że nie wpadliśmy na to wcześniej! Szybko przetransportowaliśmy pacjentkę do General Hospital na transfuzję, ale rokowanie chyba jest niezbyt pomyślne.
Po południu pojechałyśmy z Clarą na open market zrobić zakupy. Udało mi się wreszcie po chyba tygodniu opublikować posty na blogu- a to wszystko przez zmiany w wyglądzie, które wprowadziło Google, a które zablokowały całą usługę. Natomiast na kolację przyszedł do nas Ozvaldo, to naprawdę świetny człowiek, bardzo uprzejmy i ciekawy, po prostu nie da się go nie lubić! Clara zrobiła pyszne spaghetti, zapiekane w piecu. A jutro znowu leniwa niedzielaaaaaaaaaaa!

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz