czwartek, 19 kwietnia 2012

W pracy(14)

Dzisiaj porządny kawałek pracy w szpitalu- ponieważ nie było nikogo z przełożonych musiałam sama zorganizować konsultacje z niedożywionymi dziećmi, a że wymyśliłam sobie przygotowanie mleka, które od miesięcy zalega w aptece, to było trochę trudniej. Na szczęście wczoraj pomyślałam o ugotowaniu jajek i zabraniu przegotowanej wody. Dzisiaj musiałam tylko wykombinować kubeczki, łyżki i  miarkę do wody. Koniec końców wszystko się fajnie udało, nawet nie byłam za bardzo wściekła:) Wróciła Bonheur z tatą, który już się nie zgodził na pozostanie w szpitalu. Jedno dziecko było tak niedożywione, że miało hemoglobinę 2g/dl, więc szybko musieliśmy je skierować do General Hospital na transfuzję- oby przeżyło! Pokazały się znowu bliźniaki: z ostrożnością, ale chyba uważam, że rodzice są przejęci całą sprawą i grzecznie wypełniają wszystko co im powiem, na razie nie zawiedli. Mama Francine znowu nie przyszła na kontrolę…
Po południu miałam kurs angielskiego, Clarę wzięła chyba malaria, Dani ma grypę, więc ugotowałam kolację: zamówione już dawno naleśniki. Sos pieczeniowy z torebki smakował wyśmienicie!

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz