niedziela, 8 kwietnia 2012

Wielkanoc

No cóż- te święta były  jeszcze bardziej trudne do przeżycia niż Boże Narodzenie ze względu na absolutny brak naszych zwyczajów tutaj. Po porannej Mszy czekało nas zwykłe śniadanie, bo największy posiłek zaplanowaliśmy na wieczór ze znajomymi. Ale poświęciłam 5 minut na przygotowanie dosłownie dwóch jajek na sposób Mamy Eli, żeby choć trochę wielkanocnego śniadania zakosztować. Mieliśmy mało majonezu, więc nie mogłam zrobić więcej. Ale i tak jajka wzbudziły furorę, muszę je jeszcze kiedyś zrobić. Po tym niby śniadaniu Fiore z Danim pojechali z księdzem Peterem na tradycyjną mszę na wioskę, a my z Clarą byłyśmy zaproszone na obiad do sióstr. Potem zrobiłam ciasto na wieczorną kolację i odespałam trochę moje zaległości:) Kolacja była oczywiście za sprawą Fiore rewelacyjna- tym razem jedliśmy kurczaka z naszej farmy, którego Fiore własnoręcznie zabiła w sobotę…:) W nocy robiliśmy ciasteczka na jutrzejszy piknik, to już chyba tradycja, że kończę je robić o drugiej nad ranem.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz