niedziela, 1 kwietnia 2012

Niedziela Palmowa

Dzisiaj mieliśmy kolejną, pięknie leniwą niedzielę. Zaczęliśmy ją co prawda od dwugodzinnego mycia naczyń i kuchni po wczorajszej imprezie, ale potem było tylko lepiej. Po pysznym(jak zwykle) śniadaniu poszliśmy do kościoła. Oho, Niedziela Palmowa tutaj to wielkie wydarzenie. Wszyscy(dosłownie) mają ze sobą liście prawdziwej palmy, ale żeby nie było zbyt nudno, jest kilka sposobów na ich zaplecenie, tę sztukę udoskonalaliśmy z Danim w kościele na kazaniu w lingala:) Wejście księdza do kościoła w procesji to jak prawdziwy wjazd Jezusa do Jerozolimy: setki palm, wspaniałe śpiewy, a przed księdzem kobiety kładą kawałki materiałów, po których on przechodzi. Wrażenie niesamowite! Msza trawał co prawda 3 godziny, ale z racji tego, że dzisiaj od rana było zimniej nie umieraliśmy w kościele. Tak więc do domu wróciliśmy o 14, akurat na obiad, który gotowała Fiorenza. Potem zaczęło padać i pada do teraz, a jest tak zimno, jak u nas jesienią. Popołudnie spędziłam na wspaniałym nic nierobieniu: chwilka drzemki, odpisywanie na zaległe maile, gotowanie, gadanie, picie kawy. Jest bosko!

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz