wtorek, 17 kwietnia 2012

W pracy(13)

Dzisiaj w szpitalu było bardzo spokojnie. Josephine nie wróciła jeszcze z wyjazdu do Bunii, bo pojechała odwiedzić swoich rodziców. Salome dzisiaj zmarła siostra, więc nie było jej cały dzień w pracy i nie wiem jakie są jej dalsze plany- w czwartek miała jechać do Kampali odebrać Ozvaldo z lotniska, ale teraz nie wiem jak to będzie. Ozvaldo przyjeżdża z Włoch podłączyć nasz spektrofotometr- jest nadzieja, że wreszcie będziemy mieć dostęp do takich badań jak mocznik, kreatynina, cholesterol…Zobaczymy. Na razie zmagamy się z problemem, że nie mamy testów na HCV i HBV, przez to musimy odsyłać dzieci do przetoczenia krwi do General Hospital, bo tylko tam takie testy mają. Super! Tak że dzisiaj to już w ogóle nikt nie pracował, ale mi udało się pod nieobecność sióstr doprowadzić mój pomysł do realizacji: przygotowałam zestaw leków do reanimacji, tak żebyśmy w przypadku nagłej sytuacji nie musieli szukać strzykawek, adrenaliny i wody do iniekcji po całym szpitalu, tracąc na to cenne minuty. Bonheur po 5 tygodniach porzuciła szpital , a raczej jej tata, któremu w piątek tłumaczyliśmy jak ważne jest pozostanie w szpitalu- widać nie posłuchał. Fiore dzisiaj wyjechała na parę dni do Watsa. Na moim kursie angielskiego było dzisiaj aż pięć osób. Dani złapał pierwszą mysz w pułapkę. Zabił również z procy nietoperza. I kazał sobie zrobić zdjęcia ze swoimi ofiarami… Wieczorem jedliśmy kolację u sióstr, Joy powiedziała mi, że prawdopodobnie Carmela pojedzie odebrać Ozvaldo z lotniska.


Rambo

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz