czwartek, 8 grudnia 2011

Nazalina esengo na komona yo *

Dzisiaj po śniadaniu poszłam z s.Joy wreszcie zobaczyć szpital. Jest oddalony od naszego domu ok.15 minut, ale wzięłam rower na powrót i była to miła odmiana. Ale po kolei. Szpital to dosyć obszerny teren z pawilonem dla chorych zostających na noc, domkami dla chorych z gruźlicą i trądem (mieszkają tam pojedynczo), częścią dla niedożywionych dzieci, przychodnią, laboratorium, apteką- wszystko ma swoje szumne nazwy, ale wiadomo, szału nie ma. Jest niby schludnie, ale ciągle ma się wrażeni, że jest brudno. Wszystko jest też raczej starawe, co nie dodaje uroku (poza pięknym słońcem, trawką i palmami). W szpitalu pracują sami miejscowi- jedna lekarka,  parę pielęgniarek i kilka „pomocników”, nie wiem dokładnie kim są. Potem pomagałam razem z Valentiną w przychodni z niedożywionymi dziećmi, nie było tak źle pod względem dzieciaków i mam, ale masakrycznie jeśli chodzi o rozdzielanie leków- sposób, dawkowanie,  trochę koło fortuny co się komu dostanie. Ale nie było szans tego przeskoczyć z moim francuskim i matkami mówiącymi tylko w lingala…Potem pojechałyśmy z Vale na rowerach zobaczyć bibliotekę, w której pracuje Bolingo. Po lunchu natomiast poszłam z Vale na moją pierwszą lekcję lingala- oh la la! To równie trudne jak polski i chyba też nauczycielka nie jest najlepsza, bo chaos był raczej duży, żadnych podsumowań, a dzisiaj była koniugacja czasowników. Ale spoko- powiedziała, że na następnej lekcji  przerobimy części ciała i członków rodziny, więc myślę, że przyda mi się to do szpitala. Wieczorem natomiast mieliśmy imprezę z okazji urodzin Enzo, przyszły chłopaki, mieliśmy pizzę, Fantę i Colę(!) zimną(!), znowu było fajnie. Okazuje się, że chłopaki miejscowe dają radę z angielskim, więc coraz więcej rozmawiamy, starają się i ćwiczą ze mną zdania po francusku:) Dzisiaj nauczyłam się powiedzieć: Czy chcesz szklankę wody do picia? Szaleństwo, co nie?

* „cieszę się, że cię widzę” w lingala

Od lewej: Fiona- nasz pies, Enzo, Daniele, Orio, Francois, Bolingo, Clara i sami-wiecie-kto




Brak komentarzy:

Prześlij komentarz