środa, 7 grudnia 2011

Rzeczywistość

Hmmm…jakby tu podsumować dzisiejszy dzień? Szału nie ma...Po pierwsze ten francuski- strasznie mnie separuje od reszty. Moi Włosi mówią bardzo szybko, no i nie zwracają na mnie uwagi jeśli chodzi o tłumaczenie trudniejszych słówek, zresztą co chwilę przechodzą na włoski. Valentina co jakiś czas mi coś tłumaczy, ale nie da się przetłumaczyć takiej ilości zdań w tak krótkim czasie, a na dodatek Vale ma mnóstwo zajęć i często zostaję z resztą sama. Po drugie te robale wszędzie (dzisiaj jaszczurka na ścianie w kuchni), myszy na dachu budzą mnie w nocy. Dzisiaj byłam z s.Joy na dalszym zwiedzaniu misji- odwiedziłyśmy kafejkę internetową, szkołę i przedszkole. W każdej klasie dzieciaki śpiewały jakąś piosenkę, potem witały się ze mną i oglądały moją białą skórę- wiecie, po prostu urocze…Po lunchu nie miałam żadnych zajęć, więc uczyłam się francuskiego. Wieczorem byłam na adoracji u sióstr, po której w każdą środę jesteśmy zapraszani do nich na obiad, a dzisiaj dodatkowo obchodziliśmy urodziny Enzo. Wieczorem (wreszcie!) zebraliśmy się wszyscy, żeby omówić grafik dyżurów na nadchodzący miesiąc oraz ustalić ogólne zasady w domu. Jutro mam iść do szpitala, bo w czwartki jest program dla niedożywionych dzieci- Vale mówi, żebym się przygotowała na najgorsze.

2 komentarze:

  1. Kurcze, Gośka te Twoje wpisy ostatnie są jak z książki o Afryce! Chyba nawet nie potrafię sobie wyobrazić jak tam jest... Jeśli chodzi o robale, to choć w maluteńkim stopniu łączę się z Tobą w bólu - w mojej kuchni w Gdańsku są karaluchy:) Może to głupie pytanie, ale jak ciepło jest u Was? Bo z tego, co widzę w necie, to w dzień ok. 30 stopni! Jakby Ci się udało zamieścić, to bardzo, bardzo czekam na jakieś zdjęcia:)A te siostry, które są z Tobą są białe?
    Ściskam Cię moooocno:):):)
    p.s. Na wszystkich zajęciach z komunikacji mówią nam, że zdecydowanie ważniejszą częścią komunikatu jest ta niewerbalna;)
    Asia Sz.

    OdpowiedzUsuń
  2. Yeah! Ja chociaż karaluchów nie widziałam…ale nie powiem, że się zdziwię jak się pojawią! U nas ciepło, owszem, ale Włosi przyznają, że w Rzymie w sierpniu jest cieplej. Ja bym porównała to do naszego gorącego lata, z tą różnicą, że nie jest duszno, burzowo, wieje lekki wietrzyk. Wiadomo, jak się stanie w słońcu to jest upał, ale ja jakoś strasznie tego nie odczuwam, myślałam, że będzie gorzej- naprawdę! Nie wiem ile jest dokładnie stopni, bo nie mamy termometru…
    Siostry są i białe i czarne, ale te pracujące ze mną w szpitalu są czarne, co myślę, że może być problemem pod względem czystości i higieny. Oni naprawdę mają inną wrażliwość na porządek:)
    Komunikacja niewerbalna na razie jakoś nie na wiele się zdaje, coś są mało domyślni. Ale umiem już pokazać kobietę w ciąży oraz kaszel- łatwizna!

    OdpowiedzUsuń