sobota, 17 grudnia 2011

W pracy (4)

Juhu! 6-dniowy dzień pracy to dla mnie nowość! Ale tutaj dzieciaki w sobotę chodzą do szkoły, wszystko funkcjonuje normalnie, więc i ja w ramach solidarności zdecydowałam się pracować w szpitalu w soboty. Dzisiaj było wyjątkowo spokojnie, bo im bliżej Świąt, tym bardziej ludzie oszczędzają i tym mniej pacjentów, dlatego dzisiaj nie za wiele się napracowałam. Ale fakt, że przyzwyczaiłam się do sobót, podczas których można dłużej pospać, potem ogarnąć zaległości z tygodnia, posprzątać- teraz to wszystko muszę przełożyć na niedzielę.  Bowiem popołudnie w soboty też mam zajęte- francuski u prof. Nalii i mszę z niedzieli po francusku. Potem gotuje Daniele, który zawsze strasznie się guzdrze w kuchni, więc kolacja jest koło 21, potem jeszcze modlitwa wieczorna i jest 22:30 a ja dopiero weszłam do pokoju…Co prawda kolacja była wyśmienita i zaskakująca- pizza na cieście zrobionym z ziemniaków, ale jestem co najmniej zmęczona. A trzeba pamiętać, że nasz kogut pieje kilkanaście razy co chwilę od godziny 5:50 codziennie:) Mam więc nadzieję, że zjemy go niebawem! Poza tym przypomniało mi się, że zapomniałam wczoraj napisać, że zrobiliśmy sobie zabawę w stylu „wylosuj osobę, dla której przygotujesz prezent”- a więc Ciociu łączę się z Tobą w kwestii prezentów świątecznych, pomyśl jaki to koszmar tutaj, gdzie po prostu niczego nie ma:) Po drugie przypomniało mi się, bo przypomina mi się to kilka razy na dzień- nie wiem czy wspominałam już jak przygotowujemy tutaj wodę? Ponieważ ta z kranu nie nadaje się do picia dezynfekujemy ją takimi specjalnymi tabletkami, które sprawiają, że woda tutaj smakuje jak z basenu, dla mnie czasem nie do przełknięcia (dosłownie). O! Kolejna rzecz- to mi się przypomniało w związku z tym, że ja w takim wypadku piję prawie wyłącznie gorące herbatki, bo wrzątek smakuje normalnie- dzisiaj Elizabeth przez cały dzień mówiła ( i nie tylko ona) jak to zimno dzisiaj było! A tylko przez jakiś czas nie było palącego słońca:) Naprawdę słucha się tego z rozbawieniem, a jeszcze lepiej jak zaczynają się ubierać w cieplejsze rzeczy, a tu 27 stopni w cieniu i super przyjemnie ciepło.

1 komentarz:

  1. To tk, jak mój kolega z Karaibów :) Chodził w Wielkiej Brytanii w kurtce, bo było TYLKO 17 stopni.

    OdpowiedzUsuń