sobota, 24 grudnia 2011

Opowieść wigilijna

W ten szczególny dzień, zamiast opisywać co robiłam, chciałam Wam opowiedzieć krótką historię. Nie umiem tego zgrabnie opisać, więc skupcie się na sensie a nie na stylistyce.  Opowieść jest krótka: nasz znajomy, Bolingo, kilka tygodni temu poszedł do kościoła. W trakcie mszy, jak już to kiedyś opisywałam, jest czas na zbiórkę datków- wszyscy ustawiają się w kolejce i wrzucają, co mają do drewnianej skrzyni. Bolingo nie miał nic, co mógłby wrzucić do skrzynki, oprócz swojej starej i wysłużonej komórki. Poszedł więc i wrzucił ją do skrzynki w darze dla swojego Boga.

Dzisiaj Bolingo dostał za pośrednictwem Vale przesyłkę od jej siostry z Włoch, która znała całą historię: nową, piękną, pomarańczową komórkę. Bolingo powiedział, że komórka będzie mu towarzyszyć przez całe życie, albo chociaż przez dłuższy jego kawałek:) Całej historii dowiedziałam się przez przypadek, bo byłam obecna przy rozpakowywaniu prezentu.

Życzę sobie i Wam na te Święta: takiej odwagi, takiej szczerości i prostoty, takiego zaufania.

Wesołych Świąt!

1 komentarz:

  1. Super, że jest na świecie wiele osób, które potrafią poświęcić wszystko co mają, na rzecz jeszcze biedniejszych i tacy, którzy potrafią im to wynagrodzić.

    OdpowiedzUsuń