poniedziałek, 5 marca 2012

Dużo fajnych rzeczy

No i wróciłam do rzeczywistości, a szkoda! W szpitalu nie było dzisiaj Salome, więc praca była lekko zawieszona. Ale czekała mnie miła niespodzianka- moja Merci waży już całe 4300g! Bałam się, że po powrocie już jej nie zastanę, bo mamie znowu się odwidzi szpital, a tu proszę- cała, zdrowa i przytyła:)W międzyczasie Maman Clementina zaprowadziła mnie do swojej krawcowej niedaleko szpitala, żeby mi uszyła sukienkę, podobno jest bardzo dobra w swoim fachu, więc jestem ciekawa czy będzie widać jakąś różnicę w wykonaniu. W cenie już widać: jest dwa razy droższa niż Maman Aroio. A! I ma rewelacyjne imię: Patience, co oznacza nic innego jak: „cierpliwość”:) Gdy wróciłam do domu czekała nas  niespodzianka: dzisiaj Maman Maria nie przyszła, bo musiała coś załatwić w wiosce niedaleko Aru i na szybko musieliśmy przygotować obiad. Potem sprzątałam pokój, bo po tygodniu nieobecności była w nim centymetrowa warstwa czerwonego pyłu. Joyce przyszła poplotkować na chwilę, podobno Fiorenza ma 50 lat i jest jakąś artystką:) Myślę, że okaże się coś zupełnie odwrotnego, ale to trochę przegięcie, że nie wiemy kto do nas przyjedzie za dziesięć dni! Po  południu, nieoczekiwanie, okazało się, że do Aru przyjechały  Suzana i Christina z Ariwara- nasze dwie ulubione siostry! Zaprosiliśmy je na wieczór do nas, z czego były bardzo zadowolone: okazały się wielkimi gadułami, bo ja w trakcie ich wizyty miałam lekcję angielskiego z Jeanem i Bolingo, ale gdy ją skończyłam, siostry jeszcze były w domu. Kochane, przywiozły nam też dużą paczkę grillowanych orzeszków arachidowych- Suzana powiedziała, że to te, które jednego wieczoru pomagaliśmy im obierać: ale ilościowo obraliśmy ze trzy razy mniej:) Daniele robił dzisiaj porządki w czterech wielkich kontenerach w zakonie i znalazł mnóstwo przydatnych rzeczy, o których nikt nie pamięta i trzyma nie wiadomo po co. Nienawidzę takiego podejścia! Tak więc dużo rzeczy zawieziemy do Ariwara, z czego siostry są bardzo zadowolone. Na kolację Clara przygotowała boski szpinak w sosie beszamelowym, mam nadzieję, że uda mi się tego nauczyć!!! Jak widzicie dzisiejszy wpis jest strasznie chaotyczny, bo działo się dzisiaj mnóstwo małych rzeczy, co chwilę przypomina mi się coś nowego. Ale nie będę już Was więcej zamęczać, bo też i sama jestem zmęczona:)

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz