środa, 7 marca 2012

Na życzenie

Ha! Dostałam dzisiaj pięknego maila od mojej Mamy z zakamuflowaną wiadomością: córeczko może trochę mniej o szpitalu, a więcej o Afryce? :) Och, ale się uśmiałam! I tak, przejrzałam ostatnie wpisy i może rzeczywiście trochę przesadzam z tym szpitalem- ale to takie wciągające. Jednak równowaga jest najważniejsza we wszystkim, a więc specjalnie dla Ciebie, Mamusiu, trochę prawdziwej Afryki:)
Obecnie zmieniamy porą z suchej na deszczową. To znaczy: czasem popada, niebo jest częściej zachmurzone, trawa w naszym ogródku zrobiła się zielona, moje drzwi w pokoju nabrały trochę wilgoci i wreszcie się zamykają, rozmnożyły się termity… I to tak bardzo, że w piątek zamykamy piekarnię na dwa dni, żeby znaleźć królową i wreszcie je stamtąd przegonić. Jest ich tam naprawdę mnóstwo, ich kopce są w każdym rogu, a jak się je zniszczy, to w ciągu nocy termity je odbudowują.  Owoce na targu potaniały. Kończy się też sezon wypalania cegieł w wielkich piecach, a zaczyna się budowanie domów. W ogródku dojrzał nam nowy rodzaj bananów- czerwonych. Na drodze znacznie mniej unoszącego się pyłu- wszystkie niedożywione dzieci cudnie przestały kaszleć:)
Dzisiaj kontynuowałam moją bieganinę po szpitalu, przyjęliśmy kolejne niedożywione dziecko: jest nas już piątka…Wspaniała krawcowa i tak musiała poprawić moją sukienkę. Gdy o 16 wróciłam do szpitala na karmienie dzieciaków myślałam, że padnę ze zdumienia: pielęgniarka była w trakcie rozdawania mleka, wow, nie musiałam nic robić!

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz