piątek, 9 marca 2012

Radość!!!

W szpitalu kolejny udany dzień, dużo pracy, głownie z niedożywionymi dziećmi. Miałam też satysfakcję, bo wczoraj jak byłam sama w szpitalu przepisałam jednej pacjentce leki na robaki, które miała, dla mnie zupełna nowość, nie leczyłam nigdy nikogo z posiadania: schistosoma, ankylostoma i giardia lamblia. Dzisiaj ozdrowiała pacjentka z bólu brzucha poprosiła o wypisanie do domu! Ale cały dzień przebiegł w oczekiwaniu na wyjazd. Najpierw musieliśmy pozałatwiać sprawy z siostrami- zadzwoniłam do Ariwara czy możemy przyjechać(po raz pierwszy zrozumiałam całą rozmowę telefoniczną po francusku!!!), z Joy naszą koordynatorką, Dani z Elizą, czy może zabrać wszystkie rzeczy z kontenerów i z Carmelą czy możemy wziąć samochód. Gadania było mnóstwo, efekt rewelacyjny: wypakowana po brzegi terenowa Toyota z dwoma lodówkami i rzeczami dla szpitala. Ledwie zmieściły się nasze torby(moja swoimi rozmiarami dziwnie przypominała tę, jak się pakowałam na tydzień…). Droga do Ariwara, gdy się ją pokonuje samochodem jest zupełnie inna: wreszcie nie trzeba się skupiać na dziurach i przytrzymywać bagaży:) Widoki były przepiękne, zwłaszcza dlatego, że po raz pierwszy na tej drodze mieliśmy słońce, było widać wszystko po horyzont,  to znaczy niczym nie zmąconą sawannę, gdzieniegdzie typowe afrykańskie chaty i ludzi w kolorowych paniach. Czas zleciał nam zdumiewająco szybko. Gdy zajechaliśmy pod zakon, włączyłam kamerę, żeby zarejestrować reakcję Suzany na lodówki: była wniebowzięta. Potem przyszły pozostałe siostry i piskom i okrzykom nie było końca! Och, to takie wynagradzające widzieć, jak te siostry się ze wszystkiego cieszą! Ulokowały nas w „wypasionych” pokojach w nowej części zakonu. To prawda wszystko jest nowe i czyste, ale nie działają nam prysznice, więc i tak musimy korzystać z tych w zakonie, a w pokojach nie było moskitier, ale Dani szybko je zamontował, bo bez nich ani rusz tutaj. Jest upalnie, nawet jak się spokojnie leży w łóżku, wokół lata mnóstwo komarów, ale ja byłam tak zmęczona całym tygodniem, że zasnęłam bez trudu.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz