wtorek, 27 marca 2012

Fryzjer

O la! Dzisiaj po raz pierwszy zdobyłam się na odwagę i nakrzyczałam na naszego chłopaka z laboratorium, że nie wykonuje swojej pracy jak należy. No, może nie nakrzyczałam, ale mówiłam bardzo podniesionym głosem:) Mam nadzieję, że dotarło i że nie będę musiała skomleć o wyniki badań z soboty we wtorek! Poza tym jedno z naszych niedożywionych dzieci osiągnęło wagę należną- a więc możemy ogłosić wyzdrowienie. Jego brat bliźniak musi się jeszcze trochę postarać- brakuje mu 400 gramów. My natomiast za sprawą Fiorenzy jemy nadzwyczaj dobrze, dzisiaj to było jakieś szaleństwo, Po obiedzie stwierdziliśmy, że coś jeszcze byśmy zjedli, na co Fiore w przeciągu 5 minut przygotowała zapiekane bułeczki z serem i pomidorami, ale miały taki smak jak pizza. Na deser natomiast zaserwowała smażone banany z brandy. Ona jest obłędna w kuchni, ale tuczy mnie niesamowicie:) Po południu pojechaliśmy z Danim zaprosić naszych protestantów na sobotnią imprezę, którą wymyśliliśmy wczoraj i zagadać ich czy byśmy nie poszli zobaczyć pobliskich wodospadów, o których wspominali, a do których my nie znamy drogi. Nasze propozycje przyjęli bardzo entuzjastycznie, a więc szykuje się miły weekend! Potem miałam kurs angielskiego, jedliśmy kolację u sióstr, a wieczorem Dani zamienił się w profesjonalnego fryzjera i obciął moje już długie włosy. Nasza kuchnia zamieniła się w salon fryzjerski i mimo iż prosiłam o 3 centymetry to na podłodze zgromadziła się porządna ilość włosów. Ale efekt jest super, wreszcie trochę mniej na głowie!

1 komentarz: