sobota, 25 lutego 2012

Ciężkawe popołudnie

Dzisiaj znowu obudziła nas wielka ulewa, dzięki czemu korzystaliśmy z porannego chłodu. W szpitalu trochę pracy przed moim wyjazdem- chciałam dopilnować sprawy niedożywionych dzieci w czwartek. Na dodatek Salome poprosiła mnie o uporządkowanie lekarstw dla nich, bo przeznaczyła dla nich nową szafę w aptece, gdzie będą tylko ich leki. To fajna sprawa, bo będziemy mieli kontrolę nad tym ile jeszcze lekarstw zostało- z racji tego, że matki dzieci nie płacą za leki, mamy osobną pulę leków bezpłatnych dla nich. Po lunchu pojechałam z Danim na open market: robiliśmy zakupy w małym deszczyku, gdy tylko wróciliśmy do domu znowu spadła ulewa. Przez to spóźniliśmy się trochę do biblioteki na pokaz filmu, a byliśmy dosyć ważni, bo mieliśmy przywieźć komputer i projektor:) Film był koszmarny- jakaś portugalska produkcja o objawieniach w Fatimie, oczywiście z francuskim lektorem. Przesiedziałam więc cały film z wytycznymi leczenia gruźlicy, które dała mi Salome do przejrzenia podczas pobytu w Ariwara. Gdy wreszcie wróciliśmy do domu, było trochę późno, ale wymyśliliśmy sobie na kolację  wegetariańskie burgery i dopięliśmy swego. A nie było łatwo, bo potrzebujemy do nich bułki tartej, która jest w piekarni i żeby ją zdobyć trzeba się było przedrzeć przez kolejny deszcz:)

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz