niedziela, 19 lutego 2012

Goście, goście

Po raz kolejny mieliśmy prawdziwą niedzielę- z wolnym czasem, pysznym jedzeniem i gośćmi. Odwiedzili nas wolontariusze z Niemiec, którzy są tutaj z misją protestancką: Christian, Marcus, Volke i jeszcze jeden, którego imię było nie do powtórzenia:) Przyszli punktualnie, na szczęście, bo Clara przygotowała gnocchi, które muszą być skonsumowane od razu. Ja na deser zrobiłam makembę- typowy afrykański deser, czyli specjalny rodzaj bananów smażony na głębokim tłuszczu. Było bardzo interesująco i śmiesznie, i wreszcie po angielsku! Okazało się bowiem, że nasi wolontariusze w ogóle nie mówią po francusku, tylko uczą się lingala, nawet nieźle sobie radzą. Bowiem dzisiaj mieliśmy dużo szczęścia do odwiedzin i jak czasem nie przychodzi do nas nikt, tak dzisiaj po kolei przychodzili: Bienvenu, Bolingo, Esther, Jullian, Orio, Maman Aroio- i ci wolontariusze rozmawiali z nimi w lingala! Byłam pod wrażeniem, a jednocześnie żałowałam ich, bo bez francuskiego tutaj, mimo wszystko, jako podstawy, ciężko się porozumiewać, a oni nie znają ani grama francuskiego. W wolnym czasie przygotowywałam się do lekcji angielskiego, bo na ten tydzień zaplanowałam osobną lekcję dla Bolingo i Jean’a de Dieu, osobną dla Esther i Felixa, dwie lekcje regularnego kursu i test sprawdzający w środę. Jest więc troszkę pracy.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz