poniedziałek, 6 lutego 2012

Nie ma tego złego

No ładnie! Spowodowałam dzisiaj spięcie:) Ponieważ okazało się, że mamy dwa autoklawy, Madre Tina zaleciła, żebyśmy używali ich obu na zmianę, bo nieużywany sprzęt się niszczy. A więc dzisiaj podłączyłam je oba do prądu i po jakimś czasie poczułam dziwny zapach spalenizny…Okazało się, że nasza elektryka tego nie wytrzymała i jedno gniazdko się spaliło. Nie potrafię profesjonalnie tego wytłumaczyć, ale chodzi mniej więcej o to, że tutaj prąd jest połączony w taki sposób, że gniazdko może wytrzymać maksymalnie 13 amperów(?), a bezpieczniki- 16. Co oznacza, że zanim zadziałają bezpieczniki, najpierw spali się gniazdko:) Mogę to dodać jako kolejną pozycję na liście tutejszych absurdów. Ale okazuje się, że naprawdę nie ma tego złego co by na dobre nie wyszło. S.Salome zadzwoniła po elektryka, który nawet przyjechał, ale ja dla bezpieczeństwa wezwałam Daniego, w końcu to jego działka, zresztą na dodatek było mi tak głupio, że chciałam jakoś zrekompensować ten dodatkowy kłopot na dwa dni przed otwarciem położnictwa. Dani naprawił wszystko w 5 minut, a potem przy okazji zapytał tego elektryka jak to jest wszystko połączone- okazało się, że to wielkie nieporozumienie. Na szczęście odkryliśmy to na tyle wcześniej, że do środy Dani powinien wszystko naprawić- nie mogę sobie wyobrazić, co by było gdyby w środku nocy, z np. trzema rodzącymi na położnictwie, spaliła się cała instalacja. Wow! Jakie szczęście, że to wykryliśmy. Co prawda nie jest łatwo w tak krótkim czasie wszystko zorganizować, więc całe popołudnie Dani spędził na przeglądaniu zawartości magazynów naszych dwóch zakonów i naszego domu w poszukiwaniu potrzebnych części. Mam nadzieję, że wszystko znalazł, bo czas goni!

Tak więc skończyliśmy pracę bardzo późno, na pół godziny wróciłam do domu, żeby coś zjeść przed popołudniowym spotkaniem z personelem położnictwa, które okazało się totalną porażką- zamiast porządnej porcji informacji i standardów postępowania w najczęstszych stanach na położnictwie(naiwna!), słuchałam o wypełnianiu kartotek przez godzinę… Po spotkaniu pojechałam do piekarni, bo możliwe, że będę musiała trochę tam pomóc w pracy, gdy Vale wyjedzie. Spotkałam tam Vale z s.Joy- plotkowałyśmy chyba z godzinę o tym jak to teraz będzie bez Vale, która wyjeżdża w CZWARTEK! Tylko dwa dni! Aż nie chcę o tym myśleć...

2 komentarze:

  1. Wytłumaczone jest całkowicie profesjonalnie :) Teraz to i Ministrem Energetyki możesz zostać.

    OdpowiedzUsuń
  2. A więc i elektrykę mam we krwi?! Dużo odziedziczyłam:)

    OdpowiedzUsuń