wtorek, 21 lutego 2012

Intensywna terapia

Ale miałam dzisiaj pacjentkę! Skrajnie niedożywione dziecko, cztery lata, 6 kilo, hipotermia,  obrzęki na twarzy, stopach, rękach, duszność z powodu zapalenia płuc, kaszel z dużą ilością wydzieliny, podsypiające. W badaniach laboratoryjnych okazało się jeszcze na dodatek, że ma malarię. Oprócz leków zaleciłyśmy oczywiście żywienie mlekiem terapeutycznym F-75, 6 posiłków dziennie. Jednak stan świadomości dziecka był na tyle zły, że w ogóle nie chciało jeść. Ezechiel na szczęście po  trzech próbach założył mu wenflon i udało się nam podać 50% glukozę, bo dziecko rozwijało hipoglikemię. Zaleciłyśmy pielęgniarkom dalsze próby żywienia dziecka.  Po południu, przed kursem angielskiego, pojechałam znowu do szpitala, bo coś mnie tknęło, że może jednak to dziecko wcale nie je i jak je zostawię na noc z chininą na dodatek, to będzie tak hipoglikemiczne, że z tego umrze. Pojechałam tam z pomysłem założenia sondy nosowo- żołądkowej, który towarzyszył nam w ciągu całego dnia, ale jakoś w końcu nic z niego nie wyszło. Gdy przyjechałam do szpitala, pielęgniarka zawołała mamę do pokoju konsultacji i okazało się, że dziecko ma gorączkę, dwa razy miało drgawki, a mama nic nie powiedziała. Przy nas dziecko prężyło się co 2-3 minuty, więc dałyśmy mu Novalginę  i Diazepam. Miało też szczękościsk, więc cały wysiłek oddechowy koncentrował się na nosie- stwierdziłam, że nie zatkam mu jednej dziurki nosowej sondą, więc powiedziałam, że przyjadę później, po kursie angielskiego. Gdy wróciłam dziecko było w znacznie lepszej kondycji, nadal z dusznością, ale otwierało oczy, oddychało ustami. Założyłam więc mu sondę i podaliśmy mu pierwsze 60ml mleka, bez wymiotów, dobrze tolerowało. Teraz mam nadzieję, że karmią je co 2 godziny jak zaleciłam, że przeżyje do jutra i że będziemy je mogli odratować. Dziewczynka nazywa się Andrua.
Nie wiem też czy wspominałam, że do szpitala wróciła parę dni temu moja Merci 4-kilogramowa, znowu z kaszlem. Ale teraz możemy się nią lepiej zająć, bo Maman Clementina nabrała zapału do leczenia niedożywionych dzieci po szkoleniu, na którym była i wreszcie porządnie zorganizowała kwestię karmienia dzieci. Teraz to pielęgniarki przygotowują odpowiednią ilość mleka, w dobrych proporcjach, bardziej higienicznych warunkach i dają je mamie do podania. Wreszcie też mamy kontrolę nad tym ile dziecko naprawdę zjadło.
Poza tym w koszmarnych okolicznościach zmarł nam pacjent z gruźlicą, dawałyśmy mu wszystkie lekarstwa, ale z dnia na dzień był coraz gorszy, dzisiaj miał gigantyczną duszność, nie mam pojęcia dlaczego się tak pogorszył. Gdy byłam wieczorem w szpitalu, stażysta powiedział mi, że zmarł po południu….
Także dzisiejszy dzień kręcił się cały wokół szpitala, wieczorem tylko poszliśmy na kolację do sióstr i właśnie korzystamy z wielkiego przywileju: każdy ma swój własny modem do internetu. Dani bowiem przez ostatnie dni pracuje sam w cyber cafe, bo s.Alba źle się czuje, więc podbiera nam modemy, żebyśmy mogli się cieszyć przywilejem internetu prawie codziennie:)

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz