poniedziałek, 20 lutego 2012

Nie planuj niczego

Niespodziewane wiadomości od rana! S.Alba przewróciła się idąc na poranną modlitwę i wezwany lekarz stwierdził złamanie nadgarstka, więc Clara razem z dwoma innymi siostrami pojechały do Ariwara, gdzie siostry prowadzą szpital, żeby zrobić prześwietlenie. Wieczorem okazało się, że jedna z sióstr źle się poczuła i wszyscy muszą zostać na noc w Ariwara. Biedna Clara- z kilkugodzinnego niespodziewanego wyjazdu wróci po dwóch dniach… Ja natomiast miałam pracowity dzień w szpitalu- wreszcie dopięłam swego i zgromadziłam wszystkie rzeczy do dezynfekcji, przygotowałam autoklawy do wieczornej sterylizacji, Salome była dzisiaj w dobrym humorze i nawet odpowiadała na moje pytania z uśmiechem. Popołudnie spędziłam zawalona robotą przygotowywania lekcji angielskiego, których teraz mam cztery- dwa razy w tygodniu w bibliotece i dwie osobne lekcje dla naszych znajomych. Wieczorem przyszli Bolingo i Jean de Dieu na lekcję, była bardzo udana, mam nadzieję, że wreszcie pójdą dalej ze swoim angielskim, bo mają taki problem, że zawsze uczą się go w grupie podstawowej, ze wszystkimi, teraz może uda się nam trochę go ulepszyć. Lekcja z Felixem i Esther się nie odbyła, bo Esther miała malarię, więc tylko dałam jej lekarstwa, dodatkową bluzę i wysłałam z chłopakami do domu, bo cała się trzęsła.  Wieczór spędziliśmy na gotowaniu i ognisku. Zaserwowaliśmy sobie „cordon bleu”, czyli ser i szynkę obtoczyliśmy w jajku i bułce tartej i smażyliśmy na głębokim tłuszczu. Ogólna pychota, tylko coś do nazwy nie jestem przekonana, ale skoro moi Włosi tak to nazywają to trzeba im uwierzyć.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz