wtorek, 10 stycznia 2012

Kuchnia zamiast insektów

Z powodu zdumiewającej liczby urodzinowych życzeń powodzenia w walce z robakami, stwierdziłam, że chyba za dużo o nich piszę i że muszę wrócić do poprzedniej wersji bloga- bardziej kulinarnej, przecież w Rzymie co chwilę pisałam co jedliśmy:) Myślałam o tym od jakiegoś czasu, ale dzisiejszy trzygodzinny pobyt w kuchni to dobra historia na początek. We wtorki zazwyczaj gotował Enzo, teraz mamy dziurę w grafiku i ktoś zawsze się znajduje, żeby ją wypełnić. Dzisiaj szybko skończyłam lekcję z prof. Nalią i miałam całe popołudnie wolne. Z radością więc zabrałam się za gotowanie, bo moja siostra przysłała mi mnóstwo przepisów z naszych składników i chciałam je  od dawna sprawdzić- a na to potrzeba czasu. Okazuje się, że lubię gotować i nawet mi to wychodzi. Zrobiłam pyszne placki ziemniaczane- no,  ok, uratował mnie fakt, że znalazłam ciemny sos pieczeniowy w torebce a z obiadu zostały nam bakłażany. Jednym słowem razem smakowało to wyśmienicie. Na deser było bananowe crumble- ciepłe i słodziutkie, mniam! Wszyscy pochłonęli moje dania w szybkim tempie, prawie nic nie zostało, więc rozumiem, że im też smakowało. Na całe moje szczęście nie musiałam potem zmywać, bo zużyłam mnóstwo naczyń, a tu mysie naczyń nie jest przyjemnością.  Rano w szpitalu udało mi się zmusić Elizabeth, żeby zastanowiła się jakich leków potrzebujemy na położnictwo, jakich przyrządów itp. Wyszła z tego spora lista, mam nadzieję, że s.Salome jej sprosta, jak ją jutro zobaczy! Vale natomiast zaczęła dzisiaj kurs języka angielskiego- jesteśmy zdumione frekwencją, aż 22 osoby! To na tyle dużo, że więcej osób już nie przyjmiemy do grupy, a wiemy, że są jeszcze chętni. Ja mam za jakiś czas poprowadzić z nimi konwersacje, jak już zaczną mówić trochę po angielsku, bo na razie Vale używa francuskiego do wyjaśniania, ze mną tak łatwo nie będą mięli:)

1 komentarz:

  1. W Polsce też przydałby się angielski jako na przykład urzędowy, fajnie byłoby mówić najpopularniejszym językiem świata, znaczy się w imieniu tych co nie mówią piszę, bo jednak znam :)

    OdpowiedzUsuń