piątek, 6 stycznia 2012

W pracy (5)

Po wczorajszej rozmowie, s.Salome zaprosiła mnie dzisiaj do pomocy. Wyciągnęłyśmy wszystkie narzędzia chirurgiczne jakie mogłyśmy znaleźć z przeróżnych zakurzonych pudeł. Okazało się, że jest tego całkiem sporo: nowiutkie nożyczki, Kochery, imadła, pesety(nigdy nie wiem jak to się pisze!). Teraz kolejnym problemem będzie sterylizacja tych narzędzi, ja nie mam pojęcia jak to się robi, trzeba będzie poszukać jakiś materiałów? Siostra kupiła też jednorazowe, plastikowe klipsy na pępowinę- dzięki Bogu- bo powiedziała mi, że wcześniej zawiązywali pępowinę na supeł! Praktyką jest tutaj, zupełnie inaczej niż w Polsce, opatrunek i bandażowanie pępka ze względu na trudności w utrzymaniu higieny. Na szczęście siostra pokazała mi zapasy sterylnych rękawiczek i gazików, bo już myślałam, że i z tym będzie ciężko. Z każdą wyciągniętą rzeczą przypominało mi się sto innych i teraz widzę, że to co na początku wydawało się do ogarnięcia, teraz zamienia się w ogrom pracy i problemów- ale damy radę! Po południu mieliśmy spotkanie formacyjne i małą imprezę urodzinową- nie chciałam, żeby to było coś wielkiego, a zapraszanie gości na sobotę w coś wielkiego by się przerodziło- dlatego skorzystałam z okazji, że Orio, Jean de Dieu, s. Joy i Bolingo, czyli najbliżsi znajomi, są na spotkaniu i zrobiłyśmy z Vale pyszną sałatkę i ciasto. Przy jedzeniu wywiązała się niezwykle interesująca rozmowa o żonach, dzieciach i małżeństwach- dość powiedzieć, że było głośno, śmiesznie i zaskakująco w opiniach:)

1 komentarz:

  1. Ja miałem zawiązaną pępowinę i to źle i mam wystający pępek, to znaczy taką kuleczkę, ale mi się to podoba :d

    OdpowiedzUsuń