sobota, 14 stycznia 2012

Weekend

Wreszcie udało mi się przekonać moich Włochów, że na zakupy powinniśmy jeździć motorem. Targ jest w miarę daleko, trzeba tam było pojechać na rowerze, kupić wszystko w słońcu z przewracającym się rowerem u boku, zapakować składniki na cały tydzień do plecaków i wrócić pod wielką górkę. Jednym słowem- męcząco:) Dzięki moim staraniom teraz używamy motoru i dzisiaj zajęło nam to z Daniele niecałą godzinę. Musiałam się rozstać z Vale, z moim zakupowym partnerem, bo tylko Dani i Clara umieją prowadzić motor i musieliśmy się inaczej podzielić. Motor można zostawić na zewnątrz targu, potem szybko wszystko kupić  i nie trzeba tego dźwigać aż do domu. Jednym słowem jestem bardzo zadowolona, na dodatek bardzo mi się podoba jazda na motorze:) W szpitalu nie było znowu za wiele pracy, bo s.Salome nie wróciła. Potem wyszłam wcześniej, żeby pojechać na zakupy i przy okazji przywieźliśmy do szpitala wagę dla niedożywionych dzieci, którą Danie szczęśliwie naprawił! Po lunchu miałam mieć lekcję z prof.Nalią, ale po odczekaniu pół godziny na zewnątrz sali, wróciłam do domu, chyba zapomniał. Potem mieliśmy znowu domowy wieczór, z pyszną pizzą, dobrą rozmową i pizzą. Prawdziwy relaks:)

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz