niedziela, 1 stycznia 2012

Nowy Rok

Wow! Moje tytuły postów są coraz bardziej odkrywcze! Ale to dlatego, że naprawdę coraz bardziej muszę się zmuszać, żeby opisywać każdy dzień. Mieliśmy problemy z prądem, internetem, przez co musiałam nadrabiać zaległości w pisaniu i chyba trochę się to odbiło na stylu. Na dodatek wyjazd i Sylwester sprawił, że naprawdę jestem zmęczona i mam zaległości w spaniu. A propos spania- kogut ucichł, Clara mówi, że chyba jednak skończył jako posiłek- tak, tak!!!! Myślę więc, że dopiero jutro można się spodziewać powrotu do formy. Ten świąteczny blog trochę podupadł:) Dzisiaj natomiast nie wiem gdzie mi uciekł czas- chciałam odespać noc, posprzątać w pokoju, pouczyć się trochę- a nic mi się nie udało! Poruszam się jak mucha w smole, prawdziwym afrykańskim zwyczajem, już nie biegam tylko bardzo wolno chodzę. Myślę, że część tego spowolnienia można zrzucić na karb rosnącego upału i unoszącego się wszędzie pyłu. Jednym słowem dzisiaj nic szczególnego się nie działo oprócz tego, że na obiad dostaliśmy zaproszenie od Bienvenu, więc znowu miałam okazję wejść do tutejszej chaty, jeść typowe tutejsze fufu, zobaczyć jak funkcjonuje tutejsza rodzina: Bienvenu jest bardzo miłym i zabawnym człowiekiem, ale na żonę w ogóle nie zwraca uwagi, ona tylko jest od podawania obiadu, nie może z nami usiąść, odezwać się itp. Podczas takiej wizyty jak dzisiaj ze zdwojoną siłą dociera do mnie, że naprawdę jestem w innym świecie, przestaje ta rzeczywistość być nierealna, naprawdę czuję, że przez chwilę żyję ich życiem. Co też zaobserwowałam tutaj z miłym zaskoczeniem, że przed jedzeniem zawsze myjemy ręce- zawsze jest zorganizowana woda, mydło, ręcznik, no po prostu klasa! Jako postanowienie noworoczne od dzisiaj mówię tylko po francusku, oczywiście czasami się zapominam, ale staram się przywoływać siebie do porządku. Wieczorem była moja tura gotowania, a ponieważ chłopaki nie poszli na targ wczoraj, nie miałam problemu z wymyśleniem potrawy, bo był tylko makaron i pomidory:) Żeby trochę urozmaicić nasze danie zrobiłam z tego zapiekankę w piekarniku, wyszło całkiem nieźle, tylko przesadziłam z oregano. O tak, a teraz wreszcie spanie!

W domu Bienvenu

1 komentarz:

  1. Jestem feministą, więc kultury, gdzie nie szanuje się kobiet i nie traktuje ich jak księżniczki są dla mnie nie do zrozumienia.

    OdpowiedzUsuń