piątek, 27 stycznia 2012

Madre Tina

Dzisiaj porządny kawałek pracy za nami- razem z Clarą przeprowadziłyśmy pierwszą sterylizację! Już wiem dokładnie jak działa autoklaw, jakie są potrzebne ciśnienia i temperatury, a wszystko dzięki temu, że Clara miała już w tej dziedzinie doświadczenie, bo podczas swojej pracy jako weterynarz w klinice wielokrotnie używała autoklawu. Było to wielkie przedsięwzięcie, bowiem znalezienie wody destylowanej, kogoś kto przeniesie autoklaw z magazynu na położnictwo, kogoś kto uruchomi generator prądu, kogoś kto otworzy położnictwo to zawsze i niezmiennie wyzwanie tutaj. Na dodatek pielęgniarka, która będzie odpowiedzialna za sterylizację nie za bardzo się przejęła, że to jej pierwszy dzień pracy i czekaliśmy na nią z pół godziny. Gdy wreszcie udało się nam wszystko podpiąć i uruchomić, okazało się, że ten autoklaw pracuje bardzo wolno- koniec końców cały proces trwał ok. 2,5 godziny, Clara mówiła, że w klinice we Włoszech około 30-45 minut… Nie doczekałam więc końca procesu, bo musiałam pojechać na spotkanie z Madre Tiną- matką prowincjalną- ale była w trakcie rozmowy z Vale i kazała mi wrócić za godzinę. Pojechałam do szpitala, ale wciąż nie było widać końca, poczekałam z 40 minut, zabrałam karty niedożywionych dzieci do przepisania od Maman Clementina i wróciłam do Madre, a tam- Daniele! Znowu więc musiałam poczekać…Madre wymyśliła sobie, że dzisiaj porozmawia z każdym z nas indywidualnie, żeby dowiedzieć się jak działa misja z naszej perspektywy. A że jest Włoszką, to rozmowy z Vale i Daniele trwały bardzo długo:) Przy mnie była natomiast bardzo konkretna, rzeczowa i zwięzła, musiałam myśleć bardzo szybko, żeby się wysłowić po francusku i zmieścić w czasie:) Ale koniec końców jestem zadowolona z naszej rozmowy, myślę, że Madre jest teraz jedyną osobą, która może coś zadziałać z sprawie położnictwa, niedożywionych dzieci i szpitala w ogóle. Po południu Madre przyszła na nasze spotkanie formacyjne i wszyscy razem rozmawialiśmy o naszych projektach i sprawach, które trzeba poprawić i zmienić. Vale zrobiła pyszne ciasto, przy którym jeszcze lepiej się rozmawiało. Wieczorem przygotowaliśmy bruschetty z pomidorami i czosnkiem. Potem graliśmy w Mexican Train, rewelacyjną i bardzo wciągającą  odmianę domina, od którego jesteśmy uzależnieni od jakiegoś tygodnia, gramy w niego codziennie! Clara mówi, że jesteśmy pierwszymi wolontariuszami, którym aż tak bardzo się spodobała ta gra.
Vale, Esther, Dani, Madre Tina, ja, Jean de Dieu, Bolingo i Clara

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz